Długo zabierałam się do tego postu z racji tego , że zarówno jak przed wyjazdem i po wyjeździe wiele się wydarzyło .
Oczywiście nie obyło się bez przeszkód przed wyjazdem , zmieniłam pracę , gdzie wiadomo w nowej pracy zawsze liczy się pierwsze wrażenie . Człowiek stara się wtedy by został zaakceptowany , by poznali się na Twojej robocie . Już i tak samym ciosem było ze w okresie próbnym miałam już z góry ( rok wstecz) zaplanowany wyjazd , to jeszcze w dodatku uległam ( z własnej nieuwagi) wypadkowi . Wypadek to może za dużo powiedziane jednakże spowodował szereg komplikacji , gdzie nikomu jak wiadomo nie było to na rękę . Uszkodziłam dosyć poważnie na tamten moment bark eliminując mnie z pracy na miesiąc czasu . Czyli nie tyle , że nie było mnie miesiąc czasu w pracy to jeszcze zaraz po - nałożył się mój wyjazd do Korei , którego siłą rzeczy ani bez strat nie można było przełożyć ani tez nie chciałam z racji tego jak długo oczekiwałam na ten moment z moją siostrą .
Dzisiaj mamy styczeń , wyjazd był od 26.10-04.11.17 po takim czasie śmiało mogę powiedzieć , że spełniłam nie tylko swoje marzenia , ale i wszystko skończyło się po mojej myśli , ale do rzeczy.
Krótko nadmienię , że mieszkanie wynajęliśmy od Pani Anny Sawińskiej autorki książek "Za rękę z koreańczykiem " oraz "W Korei" . Polecam książki Pani Ani przybliżą wam jej własne spostrzeżenia wobec Korei , odpowie na wiele pytań , które was nurtują . Książka "za rękę z koreańczykiem" jest nietypowa , ponieważ znajdziecie tam wywiady par , które były oraz pozostają nadal w związku z koreańczykiem , opowiadają tam o swoich losach , własnych odczuciach będąc w związku mieszanym . Jak sami wiecie , Korea ma odmienną kulturę , zasady , jest to całkiem inny świat .
Kontakt z Panią Anią od samego początku był bezproblemowy . Wskazówki jakie pozostawiła nam w mieszkaniu okazały się niesamowicie przydatne do poruszania się po Seulu , począwszy od obiektów i miejsc , które warto zobaczyć - po komunikację . Mieszkanie czyste , miłe dla oka i co najważniejsze w centrum właściwie głównych obiektów , które znalazły się na naszej liście wycieczkowej . kliknij - link do mieszkania , które możesz wynająć
O samej wycieczce napiszę ogólnikowo dzisiaj z racji braku czasu ostatnimi dniami . Już wiem z siostrą , że wrócimy tam raz jeszcze , nie jest się wstanie zobaczyć wszystkiego , a i tak mieliśmy grafik napięty chcąc zobaczyć jak najwięcej . Wszędzie chodziliśmy na pieszo , ciesząc oko każdym detalem ... pod koniec podróży korzystaliśmy już z metra , ponieważ nogi już nie chciały nas nieść :) . Zobaczyliśmy główne atrakcje , które znalazły się na naszej liście , pałace , oceanarium , lotte world , słynne ulice myeong-dong , seul n tower i inne . Skosztowaliśmy ukochane kimchi , ramen i koreańskie soju . Stwierdziliśmy jednogłośnie , że wcale się nie dziwimy , że Koreańczycy wszędzie lecą ze swoim jedzeniem z racji tego , że nasze kuchnie są naprawdę od siebie różnorodne . Koreańska kuchnia jest bardzo ostra na zmianę przeplatana ze słodkim . Naszę żołądki zostały wystawione na ciężką próbę wytrzymałości :D . Są przepyszne , barwne i aromatyczne , jednak już teraz wiem , że dłużej chyba na ostrym nie dałabym rady . Chociaż polki , które tam są i z jedną z którą się spotkaliśmy na kawę ( chcieliśmy by opowiedziała nam jak żyje się w Seul ) powiedziała , że idzie z czasem się przyzwyczaić pozostając tu dłużej i nie wyobraża już sobie innej kuchni .
Podstawowa rzecz jaką zauważyłam , co jest moją oceną , i nie chciałabym by na kogokolwiek wpłynęła źle , że Koreańczycy wciąż są jednak zamknięci na turystów . Wiadomo w najbardziej popularnych obiektach np.Pałace , przy każdym z Pałaców były przewodniki w kilku językach świata w tym również po angielsku . Jednakże w restauracjach , na ulicy bądź w innych miejscach ciężko było nam się dogadać bo albo nikt nie rozumiał angielskiego, bądź byli zwyczajnie lekko uprzedzeni . Nie zawsze tak było i żeby nikt źle nas nie zrozumiał . Budziliśmy czasami jakąś ciekawość , co nas zdziwiło bardziej wśród ludzi starszych ( którzy co najbardziej nas zszokowali - umieli więcej po angielsku niż kelnerka np. w restauracji , która była przerażona obsługując nas ) którzy zatrzymywali się i pytali skąd jesteśmy , czy nam się podoba i czy tu wrócimy . Było to bardzo miłe. Co jeszcze mnie zraziło lekko ... gdy moja siostra dostała silnego bólu brzucha (ledwo doszła do domu tak jej słabo było) i usiadła na chodniku nie mogąc już dalej iść , widząc jak płacze z bólu , nikt ale to dosłownie nikt się nie zatrzymał z zapytaniem czy pomóc ... a jak sami wiecie w Seul jest masa ludzi , masa ludzi pędzących skądś dokądś , czy to dzień czy noc . Lekko mnie zabolało ich podejście mimo , że widzieli naszą bezradność , ale wszystko dobrze się skończyło , poradziliśmy sobie , a siostra dzielnie dotarła do miejsca w którym mieszkaliśmy .
Poza tym sam pobyt był bajeczny , pogoda również trafiła nam się bajeczna w pierwsze dni było tak ciepło , że chodziliśmy w bluzkach na ramiączkach . Seul ma masę przepięknych uliczek , którymi przyjemnie się chodziło . Dbają bardzo o wygląd w obiektach co też było nie małą gratką , muzea , które również przybliżyły nam historie o Korei i ich dzieje . Mimo kilku rzeczy , które mnie zawiodły sama w sobie wycieczka do Korei była przepięknym doświadczeniem i wycieczką , którą zapamiętam do końca życia . Mam kilka swoich własnych refleksji na temat samych koreańczyków , ale jak narazie zachowam je dla siebie . Wiadomo każdy kraj jest inny i mają swoje własne zasady i przyzwyczajenia a my je musimy szanować . Jak najbardziej polecam wyjazd do Korei .
Oczywiście więcej zdjęć oraz krótkie opisy dodam następnym razem . Pozdrawiam ciepło !
Oczywiście więcej zdjęć oraz krótkie opisy dodam następnym razem . Pozdrawiam ciepło !
Komentarze
Prześlij komentarz
Jeśli już tu jesteś , może podzielisz się ze mną swoim zdaniem ?
Bardzo dziękuje , że tu jesteś .
_
If you're here, can you share with me your opinion?
Thank you very much, you're here.